Gdy organizowano ten sposób poświęcenia się Bogu, medytacja była ważnym elementem nie tylko osobistej drogi kontaktu z Bogiem, ale i kultu. Medytacji uczono w zakonach, to była wiedza dla jednostek, a nie dla mas, zatem jej wpływ na chrześcijan był niewielki. Swój renesans ten typ medytacji chrześcijańskiej miał miejsce na Górze Athos i w Rosji, gdzie rozwijał się w ramach hezychazmu, który poszukiwał „głębi serca” po to, żeby doświadczyć ukojenia, odpoczynku, wewnętrznego pokoju, wypływającego spoza słownego doświadczenia obecności Boga.
W zachodnim chrześcijaństwie zaczęto podkreślać wagę refleksji i myśli w spotkaniu z Bogiem, modlitwa miała być wzniesieniem umysłu do Boga. W efekcie większość chrześcijan przez medytację rozumiała rozmyślanie głównie nad Pismem Świętym, co miało na celu pogłębienie znajomości Boga. W ewolucji duchowości chrześcijańskiej głowa zyskała przewagę nad ciałem, myśl – nad emocjami i przeżywaniem.
W kręgach chrześcijaństwa zachodniego medytacja traciła na znaczeniu. Ona ciągle jest żywa w prawosławiu, ale w katolicyzmie ta forma modlitwy zeszła do podziemia. Istniała, ale miała charakter prawie ezoteryczny, nie wychodziła poza wąski krąg wtajemniczonych...
Może właśnie ta elitarność przyciąga ludzi?
Większość katolików jest uczona modlitwy ustnej lub wypowiadanej w myślach, czyli dyskursywnej, a nie medytacyjnej. Wydaje się więc, że jeszcze bardzo długo będzie to praktyka elitarna.
Dlatego że poza udzieleniem „wskazówek technicznych”, jak medytować, trzeba też samemu praktykować, by podzielić się własnym doświadczeniem. Większość chrześcijan nigdy nie była wprowadzana w tę formułę modlitwy. Zakonnicy też jej nie praktykują i nie znają.
Ten dzisiejszy renesans zainteresowania medytacją związany jest chyba również z jej walorami duchowymi i terapeutycznymi. Medytacja pozwala ludziom wyciszyć się i uspokoić, a z drugiej strony daje im obietnicę doświadczenia obecności Pana Boga, a nie tylko myślenia o Panu Bogu albo odnoszenia się do Boga w taki sposób, że ja jestem tu, a On jest gdzieś tam. Obecne zainteresowanie medytacją jest też związane z bardzo silnym wpływem buddyzmu na mentalność zachodnią.
Buddyjska medytacja fascynuje, bo jest przedstawiana jako coś, co pogłębia rozwój duchowy, nie jest związane z wiarą, ale z osobistą praktyką i zaangażowaniem. Tego, co osiągniesz, medytując, nikt ci nie może odebrać, ale też nikt ci tego nie da, nie zrobi za ciebie.
Tu się stykają dwie rzeczy: z jednej strony kryzys duchowy ludzi Zachodu, pozostawionych samym sobie ze swoim duchowym głodem, bez środków i miejsca, gdzie może być zaspokojony, a z drugiej strony – oferta ze Wschodu. Medytacja stała się płaszczyzną szukania nowego rozwoju duchowego i więzi z Bogiem.
Cały tekst dostępny jest w specjalnym wydaniu „Stylów i Charakterów”– Medytacja